KIEDYŚ SPOTKAŁEM MIROSŁAWA ZELENTA NA POGRZEBIE JAKIEJŚ SŁAWNEJ OSOBY. PODCHODZĘ DO NIEGO I MÓWIĘ "CZEŚĆ ZELENT TY SKURWYSYNU". A ON TYLKO "WITAM" I ODWRACA GŁOWĘ. SPRZEDAŁEM MU BLACHĘ W POTYLICĘ I MÓWIĘ "SŁUCHAJ MNIE BO NIE OBEJRZĘ TWOJEGO NOWEGO COACHINGOWEGO PODCASTU". MIRAS COŚ TUPNĄŁ, COŚ MRUKNĄŁ ALE MÓWI "DOBRA SŁUCHAM CIEBIE CIERPLIWIE, CO MASZ MI DO POWIEDZENIA". "CZEMU SKAKAŁEŚ JAK MAŁPA PO MAGISTRALI ADRESOWEJ PRZY ODCINKU O WSKAŹNIKACH?" NA TO ZELENT POWIEDZIAŁ DO MNIE - "TY KURWA GNOJU" I RZUCIŁ WE MNIE SYMFONIĄ C++. POTEM UCIEKŁ NA POLSKI SPOJ.