Wyświetlenia: 785 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Jeden z Cieni wbiegł do sali tronowej. Pozdrowił Gomeza kiwnięciem głowy, po czym podszedł do mnie i wyszeptał jedno zdanie.

- Nie moja sprawa - odparłem też szeptem - Niech się tym zajmie Thorus.

- Ale właśnie Thorus jest jednym z nich.

Zdrętwiałem. Co do cholery...?!

Kiwnąłem głową na barda, ten natychmiast do mnie dołączył. Gomez na szczęście nawet się nie zainteresował. Nie chciało mu się, lubił gdy inni wykonują za niego robotę. W tej sytuacji to nawet lepiej.

Wyszliśmy na zewnątrz. Jeden ze strażników przy drzwiach trzymał przygotowaną kuszę. Bartholo gestem ręki nakazał, by odpuścił. Ja natomiast przyjrzałem się bliżej zaistniałej sytuacji. Była dość nietypowa:

Naprzeciwko siebie stały cztery osoby. Po mojej lewej Thorus ze Skorpionem, po mojej prawej Bullit i Skip. Obie strony były uzbrojone i patrzyły na siebie wyjątkowo wrogo.

- Dacie spokój - zaczął Thorus - albo Gomez powie Siekaczowi, żeby się wami zajął jak już dostaniecie bęcki.

- Przyznaj się do porażki, Thorus - odpowiedział Bullit - Nie potrafisz dowodzić strażą w obozie. Gówno cię obchodzi co się dzieje dookoła. Powinien się zająć tym ktoś, kto lepiej rozumie sytuację.

- A tym kimś niby jesteś ty? Nie rozśmieszaj mnie - zakpił Thorus.

- A widzisz bym się śmiał? - Bullit był bardzo poważny.

- Zaraz ja się będę śmiał, jak ci zęby z pyska powybijam.

- Pogadajmy jak ludzie interesu - odezwał się Skip - Nie mam nic do ciebie Thorus, po prostu nie podoba mi się, że tak wielu rzeczy mi zabraniacie.

- Jak na przykład handlu za plecami Gomeza? - zakpił znowu Thorus - Żebyś mógł sobie własną kieszeń wypchać? Nie powinieneś był dostać tej roboty...

- Rynek rządzi się swoimi prawami, ja się do nich tylko dostosowuję - powiedział tonem cwaniaka Skip - Mógłbym odpalić obozowi część zysku. Od ludzi z Nowego i Sekty można wyciągnąć niemało rudy!

- Nie po to nasz kowal robi broń dla nas byś ją sprzedawał poza Stary Obóz idioto! - Thorus teraz naprawdę się wściekł - Tak ciężko to zrozumieć?

- Odłóż broń kolego - gdy oni gadali, Skorpion przygotował swoją kuszę i wycelował w Bullita - Nie muszę strzelać, ale zaczynasz mi działać na nerwy. Schowaj broń albo ci pomogę.

Bullit wcale nie zamierzał chować broni. Rozejrzał się i chyba powoli docierała do niego powaga sytuacji. Był otoczony ludźmi Gomeza. Uznawali dowództwo Thorusa, bo takie było życzenie Gomeza. Wykonywali rozkazy Thorusa, bo taką hierarchię ustalił Gomez. I jeśli Gomez im każe, to Bullit padnie martwy.

Awanturnik schował swój miecz i powoli się wycofał. Skip poszedł w jego ślady. Thorus i Skorpion też schowali broń. Wszyscy powoli rozchodzili się w swoje strony. Wiedziałem, że to zajście będzie pamiętane przez tych, którzy je widzieli. Zrozumiałem teraz z czym Thorus się musiał mierzyć na co dzień. Ci ludzie respektowali go tak długo, jak Gomez uznawał go za jednego za swoich najlepszych ludzi. Ciarki przeszły mi po plecach, gdy zrozumiałem, że o mnie mogą myśleć tak samo. Gdyby Gomez chciał, wąchałbym kwiatki od spodu już od dawna...

- To zajście nie dojdzie do uszu Gomeza - zapewniłem Thorusa, który dopiero teraz zauważył moją obecność.

- Wręcz przeciwnie - odparł dowódca straży - Zamierzam mu powiedzieć o tej sytuacji.

- Chcesz żeby cię ochrzanił za to, że nie panujesz nad swoimi ludźmi? Zły pomysł. Poza tym, wiesz jak to będzie wyglądało? Idziesz poskarżyć się do mamusi? To nie sprawi, że inni będą cię respektować.

Thorus zastanawiał się przez chwilę.

- Masz rację.

Po czym obrócił się i szybkim krokiem poszedł w stronę Bullita, który akurat rozmawiał ze Skipem przed drzwiami do sypialń.

- Ej, Bullit! - krzyknął Thorus.

Wezwany strażnik odwrócił się, lecz nie był przygotowany na to, co miało nastąpić. Jednym ciosem pięści w pysk, Thorus powalił go na ziemię. Cios był tak potężny, że słychać było go nawet tam, gdzie akurat stałem. Widziałem jak krew rozbryzguje się na ścianie. Widziałem upadającego Bullita kaszlącego krwią. Widziałem Skipa jak ucieka z rekordową dla siebie szybkością, mało nóg nie połamał. Thorus ułożył prawą nogę na żebrach Bullita, oparł rękę o kolano i powiedział tak, by wszyscy usłyszeli:

- Jeszcze jedna taka akcja, a przysięgam, że cię zabiję. I nawet Gomez mnie nie powstrzyma.

Bullit nie odpowiedział. Nie wiem, czy nie był w stanie, czy po prostu nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Thorus zostawił go w takim stanie i wrócił na swoje stanowisko. Nikt nie kwapił się by pomóc Bullitowi, więc albo nie miał takiego poparcia jak można było wcześniej sądzić albo przekaz Thorusa został zrozumiany. Ktokolwiek mu naskoczy, być może pozbawi go pozycji, ale zapłaci za to swoim życiem.

- Dobrze jest mieć Thorusa po swojej stronie - stwierdził Bartholo.

- I fatalnie mieć go jako wroga - odpowiedziałem.



Top tygodnia
Wysyłanie...