Card image cap

Wyświetlenia: 681 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

Staram się być naprawdę spokojnym człowiekiem, nie podnoszę głosu, powtarzam sobie, że jestem kwiatem lotosu dryfującym na tafli niebiańskiego jeziora, ale kiedy jestem zmuszony do słuchania komercyjnych stacji radiowych, to mnie jasny chuj strzela. Zazwyczaj to prywatne przedsiębiorstwa zapewniają lepsze usługi niż państwo, ale w tym przypadku jest odwrotnie: w Jedynce usłyszysz Lato z Radiem, a przez resztę roku poziom prezentuje się równie dobrze, Dwójka oferuje transmisje RiGCzowych koncertów (znajdź inną stację, gdzie usłyszysz na żywo Pierścień Nibelungów), w Trójce Marek Niedźwiecki zapowie ostre metalowe łupanie i puści Comę, zaś Czwórka... Cóż, istnieje i ponoć jest niezła.
No ale są też, kurwa, radia prywatne. Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność spędzić ranek w busie, gdzie kierowca słuchał pewnej stacji – nie pomnę jej nazwy, ale są na końcu nie tylko alfabetu, lecz tylko rankingu jakości. Niestety, jechałem w godzinach porannych cechujących się najwyższą słuchalnością, więc byłem świadkiem creme de la creme owej rozgłośni. Czego mogłem posłuchać?
- Wiadomości, polegających głównie na napieprzaniu słowami w tempie MG 42 i przerzucaniu się między poszczególnymi informacjami podśmiechujkami;
- Kilku reklam leków i suplementów diety oraz jednej, w którejś jakiś skończony kredyt postanowił za stosowne umieścić klakson, przez co pół busu podskoczyło;
- Spotkania z politykiem, które przy normalnym wywiadzie radiowym wyglądałoby jak polskie reggae przy Bobie Marleyu: enjoy rozpoczęcie rozmowy od wyśmiewania się minutę z kandydatki do Sejmu, bo nie zna znaczenia słowa hat-trick;
- Pięć minut śmieszkowania na poziomie niższym od Kabaretu pod Wyrwigroszem;
- Pernamentnego zwracania się do słuchaczy per ty;
- Powtarzania do zajebania pięciu hitów tygodnia do tego stopnia, że ucieszyłem się, jak puścili Sarsę;
- Reklam środków na grzybicę pochwy, bluźniercze upławy i sączące się hemoroidy w porze, w której połowa słuchaczy je śniadanie;
- I nieustającego pierdolamenta redaktorów, po którego trzech minutach wolałbym już słuchać Radia Watykańskiego z rozgłośni w Dar-es Salaam (notabene, to właśnie ta stacja ma najwięcej słuchaczy).
Jedyną rzeczą, jaka trzymała jakiś poziom, była prognoza pogody, ale i tak nic swoim spierdoleniem nie przebije perły w koronie debilizmu owej stacji: Nosel Wkręca. Kurwa, jakby Marconi i Tesla zobaczyli, do czego się używa ich wynalazku, to można by było ich podłączyć do turbiny i produkować prund (zmienny oczywiście). Krótko mówiąc: Grażyna koło 40 dzwoni do radia, chcąc wkręcić swoją psiapsiółkę Irenę, a szanowny pan redaktur dzwoni do niej na antenie, informując, że zamiast do Egiptu leci do Dachau, pytając, gdzie zostawić 10 ton zamówionej pszenicy durum albo ogłaszając, że Musk wykupił jej działkę i będzie miała w sraczu, kurwa, kosmodrom. No beka w chuj. Po tym, jak Irenka dostaje kurwicy wędrującej, redaktur przestaje udawać babę (no kurwa, boki zrywać), oddaje Grażynce głos, która krzyczy „ZOSTAŁAŚ WKRĘCONA”, wszyscy się śmieją, a ja rażony pierdolcem totalnym jestem serio zasmucony faktem, że kryzys kubański nie zakończył się grzybobraniem. Mam szczerą, kurwa, nadzieję, że do pomysłodawców i wykonawców ktoś kiedyś zadzwoni ze słowami: „Dzień dobry, Jasiu, twoja matka przesyła ci wielbłąda. Ahahahaha, zostałeś wkręcony! Twoja matka nie żyje.”.
Reasumując, Szwecji podziękować za Spotify, prywatne stacje zbombardować, radio znacjonalizować, a na wolnych częstotliwościach puszczać 24/7 Freddiego śpiewającego o rejdiju gaga. A konkursy smsowe jebać.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...